poniedziałek, 29 września 2014

Nekrolog Heroda... (por. Mt 14, 1-13)

Rzadko kiedy czterem Ewangelistom udaje się zapisać tak precyzyjny, doskonale oddany, psychologiczny portret człowieka, jaki w tym fragmencie - szkicując postać Heroda - przedstawia nam Mateusz. Może dlatego, że uczniowie Pana patrzą przede wszystkim w głąb ludzkiego serca, nie zatrzymując się dłużej nad powierzchownymi bodźcami. A może dlatego, że psychologia zawsze skupia się w człowieku na tym, co trzeba wyskrobać z niego, wyrzucić, pouzdrawiać, a uczniowie Chrystusa są przecież antropo-euntazjastami i antropo-pozytywistami. Niemniej w odnośnej partii Ewangelii jej bohaterem głównym nie jest wcale Jan Chrzciciel - Jemu bowiem Mateusz poświęcił tutaj zaledwie krótki, żałobny nekrolog. Postacią numer jeden tej perykopy jest Herod, a sama perykopa to perfekcyjne studium jego pustej osobowości. Herod to biedny człowiek. Prawdziwym kirem żałobnym Mateusz okrywa nie tyle ciało największego z Proroków, co raczej zżartą przez ciemne namiętności duszę tetrarchy. W Herodzie zatem mieszka cały legion zgubnych pasji, które można wręcz precyzyjnie skatalogować: rozwiązłość - przez nieczysty związek z żoną własnego brata; stłamszony gniew - przez pożerające go pragnienie zemsty na Chrzcicielu; lubieżność - przez płytkie, chwilowe, impulsywne pożądanie młodej tancerki; strach - przez zniewolenie opinią dworu; a wreszcie uległość woli - przez bezwolne poddanie się działaniu spontanicznych zbiegów okoliczności. Na tej drodze dusza Heroda upodabnia się do sztucznej kukły, przerzucanej w życiu w dowolnych kierunkach siłą dowolnej przypadkowości. Niech nasz Anioł Stróż strzeże nas od herodowej korupcji...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz