poniedziałek, 6 października 2014

Szerokie poglądy chrześcijan... (Łk 10, 25-37)

   Przyglądam się bardzo uważnie Postaci papieża Franciszka, nie ukrywam wielu wątpliwości, znaków zapytania, niekiedy niezrozumienia, a nawet niepokoju, szczególnie związanego z medialną interpretacją synodu, który dopiero co Papież rozpoczął w Rzymie. Nie pojmuję, dlaczego Ojciec Święty lub Jego ludzie od kontaktu z mediami, tak łatwo pozwalają na rozcieńczenie tematu synodu do jednego problemu: udzielać Komunii Świętej osobom bez ślubu, czy nie udzielać? Dziś nawet w radiu urugwajskim usłyszałem, że biskupi z całego świata, których Franciszek zaprosił do siebie, będą dyskutować o kościelnej legalizacji związków homoseksualnych...nie ważne - ignorancja tego świata nie stanowi przecież żadnej inspiracji dla Kościoła, a o naszych wewnętrznych wątpliwościach i znakach zapytania - nawet z Papieżem, tak uważam - potrafimy chyba jeszcze rozmawiać wprost, więc po bratersku. We Franciszku natomiast imponuje mi też wiele rzeczy. Na jednym z pierwszych miejsc to, że nie boi się być chrześcijaninem o bardzo szerokich horyzontach myślenia, dialogu i kontaktu.
   Tak jest, katolicyzm nie jest religią zamkniętego podwórka, po którym pies - uwiązany do łańcucha - biega wokół zakreślonego widnokręgu, obszczekując obcych. Chrześcijanin zna swoją wartość. Ceni swój dom - Kościół. Jest dumny z Ewangelii, jaką otrzymał od Chrystusa. Wie, że jego moralność oparta jest nie na ludzkiej koncepcji ale na obiektywnym fundamencie prawa Bożego i naturalnego. I stojąc na tak silnym fundamencie wewnętrznej wartości i poczucia własnej godności, potrafi spotkać się i rozmawiać z każdym Człowiekiem dobrej woli i uczciwego sumienia - twarzą w twarz, z podniesioną przyłbicą. Bo ten pewny fundament, na którym Chrystus nas postawił, wyprowadza chrześcijan z zaścianka i zakompleksienia. I dzięki temu każdy chrześcijanin - prawdziwy chrześcijanin, nie będzie zamkniętym w plebanii dewotem ale człowiekiem zaiste szerokiego horyzontu myślenia.
   Ewangelia dziesiątego rozdziału Łukasza to również opowieść o bohaterskim Samarytaninie, którego uznać trzeba za wzór szeroko myślącego ucznia Jezusa, jakiego On chciałby prowadzić przy sobie. Prawzorem ewangelicznego Samarytanina czyli prawdziwego chrześcijanina jest jednak szereg innych postaci z biblijnej historii. Warto tu sięgnąć z kolei do dwudziestego ósmego rozdziału Drugiej Księgi Kronik, gdzie opisano coś w tamtej epoce niepojętego: z jaką wyrozumiałością, otwartością, humanizmem i miłosierdziem właśnie Samarytanie traktowali swych wrogów, Izraelitów. Ten samarytański dialog, poruszająca kultura reakcji, bezpośrednia relacja, otwartość horyzontów myślenia, zdolność wsłuchania się w głos inaczej myślącego Człowieka dobrej woli, pokój w przedstawieniu swoich przekonań, wolność i dystans wobec politycznej histerii, racjonalność zamiast egzaltacji - to cechy chrześcijanina o szerokich poglądach...
   Tylko jeszcze jedno jest ważne. Aby być chrześcijaninem o szerokim horyzoncie myślenia, nie wolno ulegać światowym kompromisom. One pozbawiają nas tej wyrazistej linii, która wzbudza szacunek w każdym z partnerów naszego dialogu. Przeciwnie - trzeba wiedzieć dobrze: kim się jest, skąd i dokąd się zmierza i dlaczego oraz dzięki Komu taki właśnie kierunek stanowi fundament chrześcijańskiej egzystencji? Szerokie poglądy ocali tylko ten chrześcijanin, który potrafi sam siebie uszanować. Słabeusza współcześni hipokryci szybko zapakują do ciasnej puszki fałszywego modernizmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz